piątek, 26 lipca 2013

Chapter 5

Obudziłam się na czyiś kolanach. Moja głowa została położona na klatce piersiowej, a ramiona zwisały bezwładnie po obu stronach, co przypomniało siedzenie samochodu. Otworzyłam oczy, ale nadal zastanawiałam się gdzie i z kim do cholery jestem. Zapamiętałam omdlenie. Omdlenie w ramionach Harry'ego.
- Nigdy nie spotkałem dziewczyny, która wcześniej prze mnie zemdlała. - Mówił, a jego głos powodował, że jego klatka piersiowa wibruje. To był Harry. Cholera! Gdzie on mnie zabierał? Z jakiegoś powodu brzmiał jakby był tym rozbawiony. - To znaczy, zwykle muszę coś zrobić, żeby omdlały. Ale ja tylko-
Usiadłam w szoku, moje serce ponownie kołatało. Harry zacisną ramiona wokół mnie, a jego usta natychmiast się zamknęły, jego oczy patrzały w moje. Patrzeliśmy na siebie przez kilka sekund, bez słowa.
- Dokąd mnie zabierasz? - Domagałam się słabo, próbując usiąść. Było to niemożliwe, bo dosłownie leżałam na jego kolanach. Harry uśmiechną się do mnie i wzmocnił uścisk na mojej talii, podnosząc mnie.
- Jakie to ma znaczenie? - Próbowałam uwolnić się z jego uścisku, ale był zbyt silny. - Cholera. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Ku mojemu zdziwieniu, wiedziałam, że rzeczywiście walczy, aby utrzymać mnie pod kontrolą. Mogłabym się roześmiać. Harry Styles - silny i zły lider gang 'One Direction' ma kłopoty z jakąś zwykłą amerykanką? Gdyby tylko ludzie mogli to zobaczyć. - Przestań, Claire.
- Pozwól mi odejść. - Wypaliłam. Byłam trochę zaskoczona, gdy nagle mnie puścił, ale nie spodziewałam się, że upadnę na podłogę samochodu, niemal, że uderzając głową o drzwi samochodu. Kiedy spojrzałam w górę, mogłam dostrzec bezczelny uśmiech na twarzy Harry'ego.
- Co to było? - Pytał z udawaną niewinnością. - Pytałaś mnie, czy pozwolę ci odejść.
Wtedy z przerażeniem zauważyłam, że moja bluzka uwolniła trochę dekoltu. Normalnie bym tego nie zauważyła, ale widziałam, jak oczy Harry'ego przyciemniały na ten widok. Jego szczęki się zacisnęły, a uśmiech znikną. Zarumieniłam się, szybko siadając i poprawiając koszulkę.
- Jesteś Świnią. - Zignorował mnie. Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, i zauważyłam, że ma na sobie znowu kurtkę. Dobra, mogę przyznać, że wyglądał w niej niebezpiecznie. Kurtka sama w sobie wyglądała niebezpiecznie. Kędzierzawy facet odwrócił się i spojrzał przez okno z uroczystym, zmrożonym wzrokiem. Przyglądałam mu się przez chwilę, zdając sobie z czegoś sprawę. Ja żyję. Harry nawet mnie nie uderzył. W rzeczywistości on...on złapał mnie, kiedy zemdlałam. Dlaczego on mnie nie skrzywdził? Nie to, że chciałam być skrzywdzona...i chwilę zastanawiałam się, co się dzieje w jego głowie. Co przechodzi osobie przez umysł, takiej jak Harry? Postanowiłam, że nie chce wiedzieć.
- Uh, Harry? - Zapytałam niepewnie
- Hm. - Jego oczy patrzały przez okno, patrząc na coś. Kiedy spojrzałam w okno, zobaczyłam, że jesteśmy na 'bogatej' dzielnicy. Z jakiegoś powodu Harry wyglądał jakby się na kogoś czaił. To było dziwne.
- Ile masz lat? - Spojrzał na mnie szybko, marszcząc brwi.
- Co?
- Twój wiek. - Jąkałam się pod jego spojrzeniem. - Uh, ile masz lat?
- 22. - Odpowiedział. Jego oczy nigdy mnie nie opuściły. Cholera. Jak on to robi? Mógł wpatrywać się w kogoś, jak długo tylko chciał.
- Dlaczego tu jestem? - Musiałam spojrzeć z dala od jego spojrzenia. Nerwowo przegryzłam moją dolną wargę, bojąc się odpowiedzi. Czy on naprawdę mnie zabije? Zastrzeli mnie na wzgórzu i zrzuci moje martwe ciało do rzeki? A może to będzie wyglądało dużo gorzej? Kiedy mi nie odpowiedział, straszne uczucie wzrosło mi w brzuchu. Harry ponownie wyjrzał przez okno i zrobił to też po mojej stronie. Zaczęłam ponownie odczuwać nerwy. Przejeżdżaliśmy obok ludzi, którzy nawet nie mieli pojęcia, co za osoba siedzi w samochodzie. Byli tak nieświadomi. Chciałabym być taka jak oni. Ale z jakiegoś powodu, Harry Styles postanowił mieć ze mną do czynienia. Ale za bardzo ceniłam swoje życie, żeby pozwolić mu coś z nim zrobić. Gdy kierowca zatrzymał się na czerwonym świetle, szybko otworzyłam drzwi. Szokująco, nie były zablokowane. Ignorowałam Harry'ego, który mnie wołał, po prostu biegłam chodnikiem. Ludzie natychmiast zaczęli uciekać, kiedy to stało się oczywiste, że byłam związana z One Direction. Jestem dobrym biegaczem. To znaczy, nie biegałam dużo. Ale chyba powinnam, bo musiałam o siebie zadbać. Ale Harry? Był szybki. Minęła chwila nim Harry złapał mnie w pasie i podniósł mnie tak, że byłam w powietrzu. Moje nogi go kopały, a ramiona rzucały na wszystkie strony. Wyglądałam jak ryba wyjęta z wody. A ja ocenzurowałam Harry'ego każdym nieprzyjemnym słowem które znałam. Ale on to ignorował i prowadził z powrotem do samochodu. Czułam się zażenowana, czując, że ludzie się na mnie patrzą. Łzy zbierały się w moich oczach, przestając krzyczeć i realizując scenę która właśnie miała miejsce. Harry szedł szybko nie mówiąc ani słowa. Postawił mnie na ziemi, jego ramie wciąż było zaciśnięte wokół mnie, otworzył drzwi. Praktycznie wepchną mnie do środka i wszedł za mną. Zapadła niezręczna cisza, po tym jak kierowca rozpoczął ponowną jazdę. Wierciłam się w fotelu, próbując złapać stabilny oddech. Czułam się jakbym była blisko zawału serca czy coś. Gdy samochód zatrzymał się na kolejnym przystanku, głos Harry'ego się odezwał:
- Masz zamiar uciekać jeszcze raz, Claire? czy też tym razem muszę ciągnąć cię za włosy? - Wyobraziłam sobie go, ciągnącego mnie za włosy i skrzywiłam się. To na pewno bolałoby jak cholera.
- Masz zamiar mnie zabić? - Wypaliłam. Harry spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Gdybym chciał cię zabić, już bym to zrobił. - Odwróciłam się od jego spojrzenia i spojrzałam w dół na kolana.
- To gdzie mnie zabierasz?
- Zdejmij swoją koszulkę. - Spojrzałam na niego, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły. Czy...on naprawdę to powiedział? Harry spojrzał na mnie z pokerfacem opierając się plecami o okno, aby mieć mnie w pełni na widoku. Miał ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a jego szczęka była mocno zaciśnięta, jakby mnie ostrzegał.
- C-co? - Za jąkałam się
- Powiedziałem zdejmij koszulkę. - Powtórzył powoli. Patrzałam na niego przez kilka sekund, gdy w samochodzie zrobiło się zupełnie cicho. Próbowałam znaleźć jakieś oznaki żartu, ale niestety, on nie żartował.
- Dlaczego mam zdjęć koszulkę?
- Bo ja tak mówię. - Jego spojrzenie mnie paliło. Całe moje ciało zamarzło. Czułam jakbym się topiła w fotelu.
- Nie. - Odpowiedziałam szybko. - Nie ma mowy, że zdejmę koszulkę. Po co w ogóle o to pytasz? Nie masz prawa, mówić mi co mam robić, zwłaszcza jeśli to jest coś tak osobistego. Mam-
Nagle Harry unosił się nade mną, nawet nie pozwolił mi dokończyć. Całkowicie przyciskał mnie do drzwi, a jego ręce boleśnie chwyciły moje nadgarstki, trzymając je razem.
- Kiedy powiem ci, że coś masz zrobić. - Warkną. - To masz to kurwa zrobić. Nigdy mnie nie kwestionuj, Claire. - Całe moje ciało pod nim drżało. Czy ten facet jest szalony? Nigdy nie spotkałam faceta, który ma takie wahania nastroju. Jedną minutę jest spokojny i opanowany a drugą przypina mnie do drzwi.
- Nie jestem przyzwyczajony do ludzi, którzy są mi nieposłuszni. - Tym razem powiedział to ciszej.
- Tak naprawdę mnie wkurzasz. Wiesz co się dzieje, kiedy ludzie mnie wkurzają? - Nie odpowiedziałam
- Ludzie umierają, Claire. - Odsuną się trochę, uwalniając moje ręce. Ale wciąż był nade mną, jego oczy wciąż przyglądały mi się uważnie. - Teraz zdejmij koszulkę.
- J-ja nie mogę zdjąć koszulki. - Zapiszczałam, będąc bardziej zmieszana. Teraz jestem już zupełnie pewna, że moje policzki były całe czerwone. On tylko uśmiechną się i powiedział:
- Będę musiał zdjąć ją za ciebie?
- Nie! - Próbowałam odepchnąć go ode mnie, moja ręka była ponownie na klamce. Wiem, że samochód był w ruchu, ale szczerze mówiąc wolałabym być gdziekolwiek tylko nie tu z Harrym Stylesem. Moje ciało było zupełnie nieruchome kiedy wyją scyzoryk. Moje oczy skupiły się na końcu broni. Miał bardzo ostry czubek. Czy on mnie zabije? Oczy Harry'ego błysnęły w dół do moich piersi, kiedy opuścił nóż do mojej koszulki. Patrzałam jak trzymał go tak beztrosko, jakby to był zwykły długopis. Miałam rozpocząć walkę, kiedy przeciął tkaninę mojej ulubionej bluzki, i patrzałam z przerażeniem jak zostały tylko dwa poszarpane kawałki. Gdy była już cała rozerwana, Harry pchną z dala tkaninę i spojrzał na mnie. Ciężko oddychałam. Miałam tylko biustonosz, widział wszystko. Nigdy nie pozwoliłam na to aby ktoś zobaczył tą część mnie. To było to, przed czym Francine mnie ostrzegała. Myślałam, że byłam w bezpiecznej strefie, ale się myliłam. Mogłam odetchnąć z ulgą, kiedy Harry schował scyzoryk.
- Proszę. - Wykrztusiłam, łzy tworzyły się w moich oczach. - J-ja nie wiem, co robisz i czego chcesz...ale po prostu zostaw mnie w spokoju...proszę...nigdy nic ci nie zrobiłam.
- Oh, nie zamierzam zostawić cię w spokoju. - Jego oczy w końcu zostawiły moje piersi. Zerwał tkaninę i zdjął swoją kurtkę patrząc na mnie. - Postanowiłem coś. - Podniósł się trochę, pozwalając mi zasłonić rękoma moje piersi. Nie było sposobu, by czymkolwiek je przykryć. Co postanowił? Że będę żyć?
- Włóż to. - Powiedział, podając mi kurtkę. Do tej pory powstrzymywałam łzy, kiedy się mu przyglądałam, mając ramiona na piersiach. Nie było sposobu, bym miała zamiar dać je gdziekolwiek indziej. Zauważył wyraz mojej twarzy i westchną. Wyciągną rękę i umieścił dużą kurtkę na moich barkach. Czułam się jakby to był ogromny koc. Dodała dodatkowy ciężar do moich ramion. Czułam się, jakbym powoli się uspakajała. Ale wciąż. Byłam prawie naga pod nią. Jednak ulżyło mi, że Harry niczego nie próbował. Szczerze, myślałam, że coś strasznego się stanie. Natychmiast chwyciłam kurtkę ciasno wokół mnie, wsuwając ręce w otwory ramion. Kurtka dawała komfortowe ciepło które nie bardzo przeszkadzało. Po raz pierwszy od dwóch dni czułam się ponownie jak ja. Puki nie przypomniałam sobie o Harrym.
- Zawsze dostaje, to czego chcę. - Powiedział cicho. - Tak czy inaczej. - Spojrzałam na niego. Miał na sobie czarną koszulkę i dało się zauważyć niewielkie mięśnie na ramionach. Nie miał wielkiego ciała lub cokolwiek, ale jego przed ramie miało ogromne bicepsy kiedy je zginał. Oburzona sobą, szybko odwróciłam wzrok. Co do cholery jest nie tak ze mną? Ten facet był odpowiedzialny za wszystkie straszne i nielegalne rzeczy.
- Proszę, zabierz mnie do domu. - Powiedziałam mu stanowczo. Spojrzałam na niego z niepokojem, widząc, jak jeszcze naprzeciwko mnie. Jednak jego głowa odwróciła się do okna.
- Zabiorę cię później. - Odpowiedział - Ale najpierw chciałbym cię gdzieś wziąć.
- Gdzie? - Nie odpowiedział. On wciąż patrzał przez okno a ja trochę usiadłam w fotelu. - Myślę, że mam prawo wiedzieć. Znaczy się, jeśli zmuszasz mnie żebym gdziekolwiek z tobą szła. - Harry wyśmiał moje oświadczenie.
- Nie dbam o prawa, Claire.
- Więc czego ode mnie chcesz? - Powtórzyłam pytanie. Zacisnęłam zęby. Miałam już dość jego gierek. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- To w rzeczywistości jest bardzo proste.
- Powiedz mi. - Nalegałam. - Chodzi ci o pieniądze, czy też po prostu chcesz mnie wykorzystać jako zabawkę do seksu? - Nie przeszkadzało używać mi przerażenia i wstrętu w moim głosie.
- Oba brzmią za równo tak kusząco. - Powiedział gładko ze skręconym uśmieszkiem. - Nie. Nie dbam o pieniądze. Jeśli chcę to to mogę zabrać dziewczynę z ulicy i zrobić to o wiele wcześniej. - Westchnęłam z ulgą.
- Więc czego chcesz?
- Ciebie. - Zamrugałam
- Mnie?
- Tak, ciebie. - Harry zbliżył się do mnie, a ja intensywnie odsunęłam, jakbyśmy byli magnezami które się od siebie odpychają. Jego oczy błyszczały w podnieceniu kiedy to zrobiłam. - Jesteś moja, Claire.
- N-nie rozumiem.
- Oh wkrótce zrozumiesz. - Ręka Harry'ego wkradła się na moje kolano ale szybko ją odsunęłam, chowając kolana pod brodę owijając je ramionami. On tylko przysuną się bliżej mnie a jego ręka do mnie dotarła. Zamknęłam oczy mocno, nie mogąc znieść widoku. Szybko poczułam ciepłe dłonie na szyi. Te ciepłe dłonie przeniosły moją twarz bliżej i wreszcie otworzyłam oczy. Spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. - Oczywiście wcześniej będziemy musieli omówić parę podstawowych zasad. - Powiedział, a jego palec dotarł do zamknięcia szyi. Zamarłam w jego uścisku, obawiając się, że zacznie mnie dusić. Ale on tylko delikatnie ścisną, będąc w miejscu. - Mogę być nieco skąpy na pewne rzeczy. Nie dzielę się na 'typy'. - Co do diabła on do mnie mówił?
- Chcesz mi powiedzieć, że chcesz żebym była twoją dziewczyną? - Zapytałam z niedowierzaniem. On tylko uśmiechną się i powiedział:
- Coś w tym stylu. - Wydostałam się z jego uścisku, przełykając głośno.
- Nie ma mowy. Nie, nie. - Powtórzyłam głośno, potrząsając głową. Harry z drugiej strony nie wydaje się poruszony moim protestem.
- Nie jesteś w stanie nic powiedzieć. Poza tym. - Wybuchł chytrym uśmieszkiem. - masz na sobie kurtkę.
- Rozerwałeś mi koszulkę! - Zarzuciłam ostro. - Nie zamierzam siedzieć w samym staniku! Z-zrobiłeś to celowo.
- W każdym razie, więc postanowiłem, że podstawowe zasady ustalimy na kolacji. - Powiedział, kręcąc się na mój protest. - Nie będziesz próbować uciekać lub skradać się przez okno w łazience, bo jeśli tak to nie tylko cię znajdę, ale będę ciągnąć cię za związane ręce. - Moje usta się otworzyły. Mówił poważnie?
- Mam nadzieję, że jesteś głodna. - Stwierdził, gdy samochód zwolnił. Przygotował się do wyjścia z samochodu, jak gdybyśmy przed chwilą rozmawiali o pogodzie. Szczerze, planowałam ucieczkę, myśląc, że mogłabym uciec, ale wtedy zauważyłam okolicę. W ogóle jej nie poznawałam. Wydawała się bardzo daleko. Czułam się pokonana. Otworzył drzwi i wstał. Harry czekał na chodniku obserwując każdy mój ruch. Chwyciłam kurtkę mocno do siebie stając pospiesznie przy nim. Czułam zapach świeże żywności przed nami w małej kawiarni. Poszłam za Harrym w jej stronę. Kiedy kelnerka nas zauważyła, przysięgam, że prawie zemdlałą na widok Harry'ego. Kiedy zauważyła, że mam na sobie kurtkę, nie mal, że wypadło jej menu. A Harry patrzał tylko na nią z niecierpliwą wypowiedzią. Cała kawiarnia zamarła w martwej ciszy, kiedy wszyscy zauważyli kto właśnie tam wszedł a Harry wydawał się obojętny na spojrzenia. Jeśli Harry nigdy nie próbował być człowiekiem biznesu czy coś, z pewnością mógłby nim być. Dlaczego miałby ciągle być liderem gang? Oh tak. Bo on jest szalony. Usiedliśmy przy stoliku i byłam bardzo wdzięczna, że Harry usiadł obok mnie. Kelnerka jąkała się przy powitaniu, a Harry spojrzał z uroczystym wyrazem na menu. Ja nawet nie podniosłam go, byłam zbyt zszokowana odpowiedzią którą Harry mi udzielił. Był groźnym facetem. Prawie wszyscy widząc go, wydawali się przytłoczeni strachem.
- Claire. - Wyrwał mnie z moich myśli. - Wybierz coś do jedzenia. - A gdy to powiedział, wszyscy zaczęli mówić ponownie. Wszyscy odwrócili swoją uwagę, w ciągu kilku sekund, prawdopodobnie nie chcąc być zauważonymi. I na pewno nie będę ich za to winić. - Claire. - Brzmiał tym razem niecierpliwie.Odłożył menu i na mnie spojrzał. - Wybierz coś lub ja wybiorę za ciebie. - Zabrałam menu i zaczęłam czytać i przeglądać, ale to było strasznie ciężkie. Ciągle czułam oczy Harry'ego na mnie. Jego obecność zawsze na mnie tak działała. Ciągle. Zdumiało mnie, jak bardzo jedno uderzenie może mieć w pływ na drugiego człowieka. Kelnerka wyciągnęłam mnie z myśli.
- Czy zamówienie jest gotowe? - Spytała, nie jąkając się jak wcześniej.
- Tak. - Odpowiedział. Wziął jakąś zupę i wodę, czułam, że mój żołądek się zaciska. Wiedziałam, że gdybym zjadła coś ciężko strawnego, nie było by dobrze.
- Wezmę tylko sałatkę. - Mruknęłam po czym dodał:
- Z wodą.
- W porządku. Wasze zamówienie będzie wkrótce. - Pobiegła dalej, oczywiście zadowolona, że mogła uciec od Harry'ego.
- Widzisz co mogę zrobić? - Harry zapytał z uśmiechem, wyraźnie z siebie zadowolony.
- Więc robisz to dla władzy. - Stwierdziłam, mając oczy na stole
- Chcę zadać strach innym ludziom. - Poprawił włosy, targnąc ręką przez swoje obfite loki, ignorując moje oświadczenie. - Okej, więc pewne zasady. Więc moja pierwsza i najważniejsza zasada jest bardzo prosta. Jak już wcześniej wspominałem mogę być skąpy. Nie chcę żebyś mówiła do innych ludzi. - Moje dłonie zwinęły się w pięści pod stołem.
- Co? - Jego oczy zwęziły się ponuro.
- Nie chcę żebyś rozmawiała z ludźmi, chyba, że jesteś ze mną, a to jest ktoś z mojego gangu. Jeśli dowiem się, że poszłaś się z kimś bawić, potnę temu komuś jaja. - Patrzyłam na niego w ślepym oniemieniu.
- Ponadto. - Kontynuował, oblizując się. - jeśli powiem ci, że coś masz zrobić, to robisz to. Ale jestem pewien, że już to wiesz. - Uśmiechną się, a ja spojrzałam na niego śmiertelnym wzrokiem.
- Jak śmiesz- Szybko zamknęłam usta, kiedy kelnerka podeszła do naszego stolika stawiając nasze napoje. Nadal patrzałam na Harry'ego, żałując, że nie mam w oczach lasera czy coś, żeby spalić ten uśmiech.
- I trzy. - Usztywniałam, kiedy poczułam, że jego dłoń dotyka mojego kolana. - Jeśli spróbujesz przeciwstawić się mi w jakikolwiek sposób, to nie zawaham się podjąć działania. - Niemal, że skończyłam w miejscu kiedy poczułam, że jego ręka zaczęła chodzić między moimi nogami. Kiedy wydawał się już coraz bliżej mojego centrum, prawie wyskoczyła z siedzenia.
- J-ja muszę skorzystać z toalety. - Wykrztusiłam, natychmiast szukając toalety.
- Okej. - Harry krzyżuje ręce na piersi. - Masz pięć minut.
Nic nie odpowiedziałam tylko szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Na szczęście nikogo tam nie było. Pobiegłam do kabiny i oparłam się o drzwi, zsuwając się na podłogę. Schowałam twarz w ręce, serce niemal, że boleśnie waliło mi w piersi. Czułam jakbym powoli się dusiła. O boże. Co się do cholery dzieje? Jak to się stało? Pobiegłam dłonią przez moje kasztanowe włosy i zamknęłam oczy. Próbowałam wyobrazić sobie, że jestem z powrotem w Ameryce, z powrotem z rodziną, gdzie wszystko wydawało się mieć jakikolwiek sens. Chciałam zobaczyć świat. Przyleciałam do Londynu i zakochałam się w nim. A teraz utknęłam ze złym przywódcą gangu, który powinien być zamknięty w przytułku. Może to nie był koniec. Może mogłabym zadzwonić do rodziców, i zapytać ich czy mogę pożyczyć pieniądze na bilet powrotny. Wszystko co musiałam zrobić to pozbyć się mieszkania i sprawdzić samoloty...wzięłam kurtkę za rękaw i łza spłynęła powoli po moim policzku. Pod tym grubym materiałem była moja naga skóra. Czułam się tak bardzo nieswojo z tą myślą. Przypomniałam sobie jak Harry z łatwością przeciął tkaninę koszulki. To było tragiczne, ale myślę, że to doświadczenie ma teraz na mnie wielki wpływ. Po raz pierwszy w historii, nie miałam pojęcia robić.
_________________________________
Cześć. x
Przepraszam, że tak długo ale w tym tygodniu było dużo zamieszania, i nie umiałam się wyrobić.
Ponadto zablokowali mi konto na twitterze, nie mam zielonego pojęcia dlaczego, i jestem z tego powodu strasznie wkurzona.
Jeśli chcecie mnie złapać mam innego twittera - @wasleeyummylove

11 komentarzy:

  1. Świetne :D Trochę jak Dark z tą akcją w restauracji.. Czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział.Nie mogę sie doczekać ciągu dalszej historii. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże świetny rozdział po prostu brak mi słów, podoba mi sie taki Harry, jestem ciekawa co zrobi Clarie
    PS. Kiedy bd next? :)
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja to kocham ! :D Jesteś cudwona ! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam się jak wielka rolę ma tą kurtka w tym opowiadaniu?
    Kelnerka się przestraszył jak zobaczyła ją na Clarie więc o co chodzi?
    No nic rozdział jak zwykle świetny.
    Kocham
    @TheSecondHope

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie to ich symbol, tak myślę. Widząc ją na Clarie spanikowała, bo pewnie teraz uważa, że jest częścią gangu czy coś. Moje rozkminy :)

      Usuń
  6. Wow, cudowne :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne ! Będziesz informować ? @Niella_1D_Swag

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się.dziękuję Ci dzięki Tobie odkryłam najlepsze faniction.....dark,danger to przy tym słaba liga...brak słów.jeszcze co cche ci powiedzieć...to to, że jesteś kochaan i naprawdę Cie podziwiam są wakacje a Ty poświęcasz czas na tłumaczenie Twisted..bez Ciebie z tlumaczem nie daalbym rady.TAK TRZYMAJ.od dzisiaj jestem stałą czytelniczką :)specjalnie nawet załozyłam konto google żeby dac tutaj komntarz. to moze zmienisz w ustawieniach, żeby można bylo komentowac z anonima tak jest o wiele prościej nie wszyscy mają konta google :D

    OdpowiedzUsuń
  9. UWIELBIAM ! <333
    czekam na kolejne części ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K